niedziela, 10 września 2017

Limbo - CD. Historii Shirley

- Ja... – Limbo zawahała się na chwilę. – Ja nie mam pieniędzy. – Spuściła smutno oczy, a na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
- Nie szkodzi. – Shirley machnęła lekceważąco ręką. – Dzisiaj ja stawiam. – A widząc, że dziewczyna dalej się waha, dodała: - Jak będziesz miała to w rewanżu ty mnie zaprosisz na coś pysznego, zgoda?
Limbo spojrzała na nią i pokiwała lekko głową.
- Więc herbatę...
- Tylko? – dopytywała blondynka, jednak nim Limbo zdążyła odpowiedzieć, podszedł kelner.
- Co podać? – spytał, z profesjonalnym uśmiechem, rozkładając notes.
- Gorącą czekoladę i dwa naleśniki z dżemem truskawkowym i bitą śmietaną, dla mnie, a dla mojej towarzyszki herbatę i...? – Shirley skierowała spojrzenie na czarnowłosą.
- To wszystko – odpowiedziała.
- I jeszcze dwa naleśniki z dżemem i bitą śmietaną – zarządziła jasnowłosa, a kelner zapisał coś szybko i odszedł. – Mam nadzieję, że lubisz naleśniki, co?
- Lubię...
- Opowiedz mi coś o sobie. Skąd jesteś, jak trafiłaś do hotelu, jakie kwiaty lubisz, co jest twoim zdaniem lepsze: ketchup czy majonez. No? – Jasnowłosa uśmiechała się zachęcająco. Ogólnie jej mimika wahała się od radosnych uśmiechów, po uśmiechy miłe, uśmiechy swobodne, uśmiechy... Limbo pokręciła przecząco głową. Myślenie o tym, jak bardzo ich mimika twarzy się różni nie pomoże jej w prowadzeniu konwersacji. A przynajmniej w odpowiadaniu na słowa dziewczyny.
- Co? – Shirley oczywiście nie wiedziała, co dzieje się w głowie koleżanki, jednak zainteresował ją jej ruch głową. – Grosik za twoje myśli.
- Myślałam... że masz ładny uśmiech – powiedziała czarnowłosa, podnosząc oczy na towarzyszkę. – Taki... jasny.
- To nic specjalnego, ale dziękuję. – Dziewczyna zrobiła pauzę i jakby coś nagle wpadło jej do głowy. – Założę się, że twój jest równie ładny. Mogłabyś spróbować.
Limbo zacisnęła wargi i pokręciła głową.
- Nie ma powodu, żeby się uśmiechać – zauważyła, cicho.
- Jak to nie? Rozejrzyj się. Jesteś w pięknym... – Shirley rozejrzała się po sali i jej wzrok na chwilę spoczął na mężczyźnie, dłubiącym sobie palcem w nosie – no prawie – dodała – miejscu. Ciepłym i wygodnym. Zaraz dostaniesz ciepłe jedzenie. Możesz poprzyglądać się pięknym, kolorowym rybkom. Muzyka szumi delikatnie w tle.
- W kuchni kucharz piecze na wielu patelniach na raz. Ogień zajmuje ubranie jakiegoś zmywacza, który w przerażeniu wybiega na sale. Ludzie zaczynają uciekać, tratując się nawzajem. Ogień się rozprzestrzenia w tym całym chaosie. Cała sala płonie, a kolorowe rybki gotują się we wrzącej wodzie. Ostatecznie budynek upada pod własnym ciężarem, a wielu ludzi...
- Zdołało się ewakuować – wtrąciła Shirley. – Może nawet wszyscy. Zresztą to raczej mało prawdopodobny scenariusz Limbo. Tysiące ludzi, codziennie chodzi... ale pewnie nie chcesz, bym ci teraz tłumaczyła, jak bardzo to niespotykane, co? Po prostu spróbuj cieszyć się chwilą, bo i tak już nie żyjesz i cokolwiek się wydarzy to tego nie zmieni.
- Więc po co właściwie zbieramy się w jednym miejscu? – czarnowłosa przechyliła lekko głowę w zastanowieniu.
- Co? – Blondynka zmarszczyła brwi próbując dojść, jaki to ma związek.
- Istoty podobnej kategorii zbierają się, żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Szczególnie jak są inne od ludzi. Skoro jesteśmy nieśmiertelni to dlaczego właściwie pracujemy razem?
- Może dlatego, że lubimy być z innymi, takimi jak my. Że dobrze jest rozmawiać, nie musząc niczego ukrywać. – Dziewczyna wzruszyła ramionami. – Skoro sądzisz, że nie potrzebujesz innych, to dlaczego jesteś w hotelu?
- Bo... – Limbo zrobiła zakłopotaną minę. – Tamten chłopak był miły...
Na ten właśnie moment przyszły naleśniki. No, może nie do końca przyszły, ale ważne, że trafiły na stół przed dziewczynami.

                            Shirley?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz