środa, 28 czerwca 2017

Si - CD. Historii Karo

   Czarnowłosy spogląda na kobietę z lekkim rozbawieniem, po czym przecina odległość od drzwi łazienki, aż do umywalkowego blatu i przechodząc obrzuca ją jeszcze jednym ze swych cierpkich spojrzeń.
- Tylko nie dzwoń na policję. - odburkuje i rozglądając się po półkach odnajduje wzrokiem niewielką apteczkę.
Sięga po nią i już w chwili wyjęcia obiektu z otworu widzi, jak dziewczyna materializuje się tuż obok niego i boleśnie uderza go w rękę. Ignorując impuls Si gwałtownie wyciąga wolne ramię i przyciska nim ranną do przeciwległej ściany w wąskiej toalecie.
- Podobno chciałeś pomóc! - zarzuca mu, a ten rozpieczętowuje jedną ręką pudełko i wyciąga z niego gazę, jodynę, wodę utlenioną, waciki oraz bandaże. Idealnie.
- Nie utrudniaj mi tego, bo nie mam ochoty szukać igieł do szycia. - odpowiada właściwie automatycznie i nie cofając ręki rozkręca gazę i odrywa jej kawałek, po czym przechyla fiolkę z wodą utlenioną tym samym nasączając materiał.
Nie poświęciwszy Krasnalowi dostatecznej uwagi szybko zostaje uderzony w zgięcie łokcia. Odruchowo ugina rękę, a wtedy dziewczyna usiłuje czmychnąć z pomieszczenia. Si porzuca medykamenty i cofa się w odpowiedniej chwili, aby zastąpić kobiecie wyjście z łazienki.
- Jaki masz cel w próbie ucieczki? To chyba oczywiste, że nie zamierzam cię stąd opuścić dopóki nie uda mi się ci pomóc. - mówi beznamiętnie, a niska istotka rzuca mu pełne jadu spojrzenie, po czym bez ostrzeżenia jej pięść trafia w napięty brzuch chemika, który chwyta ją za nadgarstek i wykręcając rękę na plecach, traktuje bolesne syknięcie kobiety za oznakę swego tryumfu.
     Już wczoraj Si zdążył zauważyć, że kobieta jest osobą zaprawioną w boju, ciało ma zręczne i zdolne do walki, w dodatku nie unika jej jak większość przedstawicielek płci żeńskiej. Mimo dobrej postawy i silnego ciosu, mężczyzna ma nad nią znaczną przewagę, której nie jest w stanie wyjaśnić. Czy jego siła jest wynikiem naturalnie wyższego poziomu testosteronu? Chemik szczerze w to wątpi. Gołymi rękami uśmiercił zbyt wiele stworzeń, aby nie wypracować swoich mięśni w stopniu... Hm, co najmniej zadowalającym. Ponadto od dnia swej śmierci Si był w pełni świadomy, że od tamtej pory z wężami łączyć będzie go coś więcej niż poziome, wąskie niczym iglica źrenice.
Prowadzi czarnowłosą przed sobą, zatrzymuje ją na wprost umywalki i zaledwie jedną ręką, łapie dziewczynę na wysokości żeber. Bez trudu sadza ją na umywalce i puszcza drugą rękę. Zanim ta ma okazję zareagować Si przyciska jej łydki do szafki, tak aby maksymalnie ograniczyć możliwość zadawania ciosów.
- Postradałeś zmysły?! - woła i najwidoczniej chce go odepchnąć, ale Si tylko rozpościera palce u jednej ręki i używając do tego swojej siły, przyciska kobietę na wysokości obojczyków do lustra.
- Zamknij się w końcu i pozwól mi pracować! -  syczy, a ich spojrzenia przez chwilę toczą ze sobą bitwę.
Wężousty chwyta nasączoną gazę i odgarniając wolną ręką włosy z czoła kobiety, odnajduje zakrwawione miejsce i ocierając je szmatką, otwiera sobie widok na ranę: jest to proste rozcięcie nad lewą skronią, długie na kilka centymetrów, szerokie na pół i głębokie na dwa, może trzy, co wyjaśnia tak dużą ilość krwi.
Si powoli dotyka obrzeży rany i całkowicie wyłącza się z zewnętrznego świata, tym samym ignorując ostre docinki ze strony siedzącej. Po chwili wrzuca do zlewu zakrwawiony kawałek materiału, odrywa kolejny i polewając go jodyną, składa kilkakrotnie na mały, zabarwiony prostokąt. Przyciska skrawek do miejsca skaleczenia, i uciskając środek rany jednym palcem, sięga po elastyczny bandaż. Odwija go i słysząc jakąś uwagę od kobiety, na chwilę powraca do rzeczywistości.
- Faktycznie, włosy. - mówi bardziej do siebie niż do opatrywanej, po czym bez zastanowienia ściąga z głowy niewielką, czarną gumkę, którą przeważnie wiąże czarne kosmyki. Włosy Si, które są dłuższe niż mogłyby się wydawać rozkładają się wokół jego twarzy, okalając oblicze mężczyzny ciemną poświatą.
Opuszcza gazę i wsuwa dłonie w burzę czarnych pasem po obu stronach głowy Krasnala. Jedwabiste w dotyku włosy unosi wysoko i pamiętając o gumce, przyciąga do nich także warstwę znad czoła. Czuje na sobie baczny wzrok kobiety, ale niewiele sobie z tego robi i wiąże jej czuprynę w wysoki kok na czubku głowy. Poprawia gumkę i mając teraz doskonały widok na ranę, odnajduje gazę i przyciska ją do czoła czarnowłosej, po czym dwukrotnie obwiązuje bandażem. Rozrywa go na końcu i uważając na pojedyncze włoski, zawiązuje na nim supeł, który następnie przykrywa luźnymi kosmykami.
Si cofa się o krok i ocenia swoją pracę na wykonaną wyjątkowo dobrze. Mimowolnie obrzuca wzrokiem także twarz kobiety i uznaje, że w takiej fryzurze jej twarz jest zdecydowanie bardziej charakterna oraz szczuplejsza przy okazji.
Kobieta zeskakuje z podestu i zostawiając na blacie cały ten bałagan, wychodzi z pomieszczenia, ostentacyjnie trącając chemika barkiem. Mężczyzna zostaje w łazience sam i patrząc w lustro, wzrusza ramionami. Błyskawicznie pakuje apteczkę i uważnie dokręciwszy każdą fiolkę, odkłada narzędzie pierwszej pomocy na miejsce.
Gasi światło i podążając za dźwiękiem, w kilka chwil dołącza do czarnowłosej w salonie, gdzie ta pochyla się nad toaletką i spina pozostawione przez mężczyznę pasemka wsuwkami. Si opiera się o ścianę i krzyżując ramiona na piersi, wpatruje się w plecy dziewczyny z wyraźnym zawodem na twarzy.
- Czego ty tu jeszcze chcesz? Obwiązałeś mi głowę jakąś szmatą, więc spełniłeś swój uczynny cel. Mam ci wskazać drzwi? - pyta nienawistnie i wyprostowuje plecy.
- Czegoś brakuje. - odpowiada krótko Si. Jest zdecydowany i wie czego chce.
Na twarz towarzyszki wpełza oburzenie i nieskrywana złość. Rozpościera szeroko ramiona i z lekko uchylonymi ustami, wbija w niego pełen pogardy wzrok.
- Powinnaś mi podziękować. - chemik wzrusza ramionami i przysuwa but do ściany. - Tak w ramach kultury.
- Słucham!? - wybucha kobieta. Jej głos jest pełen temperamentu, donośny i furiacki. Si zastanawia się przez moment. Czyżby miała jakieś problemy z sobą samą? Czego, do diaska nie jest w stanie zrozumieć? - W ramach kultury niemalże zabiłeś mnie na schodach? W ramach kultury rozbiłeś kubek w kawiarni? Tego starca zarżnąłeś też w ramach kultury? Powinnam napluć ci prosto w twarz, nie słyszałeś moich protestów? Kim ty w ogóle jesteś, żeby samodzielnie wytaczać sprawiedliwość? Jakimś herosem czy innym godnym pożałowania posłańcem bogów?
Mężczyzna mruży oczy i odrywa się od ściany. Niczym kot zeruje dzielącą ich odległość i patrząc hardo na bladą twarz dziewczyny, swymi opalizującymi, złotymi oczami, otwiera usta, i wyrzucając przez zęby udziela bardzo prostej, ale tak wiele wymagającej od niego odpowiedzi:
- Nazywam się Si. I właśnie to odróżnia mnie od reszty ludzi.


                      Karo? Znów bijatyka? :x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz