poniedziałek, 5 grudnia 2016

Hiyori - C.D Historii Vincenta


    Co prawda nie miałam żadnego innego wyboru jak zaufać fioletowo włosemu, a i tak nie mogłabym się wyrwać, bowiem miał stalowy uścisk. Nadal miałam trudności z przyswojeniem do siebie tych informacji, typu "zdechłaś, jesteś teraz chodzącym trupem" dobra, nie powiedział czegoś takiego. Ale tak to odebrałam. Umarłam, podczas gdy wszyscy na których mi zależy, żyją. Jedyne zalety, które w tym widzę, tooooo... Nie, czekaj, Hiyori, nie czas na myślenie o nim. Ha, to by tylko stworzyło jeszcze większy chaos w mojej głowie. Zaśmiałam się cicho w duchu, jednak nie na głos.     
    Wtedy fioletowy spojrzałby na mnie nie tylko jak na beksę, ale i chorą umysłowo. Vincent niemal rzucił mnie na białowłosego, i ledwo co przystopowałam, by na niego nie wpaść. Hiyori, zapamiętaj. NIGDY nie wkurzaj tego fioletowego gościa z batonami.
NIGDY.
   Biały rzucił surowe spojrzenie fioletowemu, bo czym... Stało się coś dziwnego? Aha, no, tak. Nagle znaleźliśmy się w zupełnie innym miejscu, tak zupełnie bez powodu. Eeee, yyyy, co się właśnie stało? Magic, ten świat nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać...
- Witamy w Klanie Umarlaków! - zaśmiał się biały. Dobra, zbytnio uprzejmi to oni nie są, ale po "umarlakach" chyba nie można się zbyt wiele dobrego spodziewać, nie?
- Rick. - teraz to fioletowy rzucił w stronę białego zirytowane spojrzenie, na co ten wzruszył ramionami.
- To teraz gadajcie. - westchnęłam, oczekując chociaż krótkiego, skróconego wyjaśnienia.


 Vincent/Patrick?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz