niedziela, 25 grudnia 2016

Vivian - C.D Historii Adriena

   Do tej pory nie zwracałam większej uwagi na to, że sylwetki żywych ludzi zaczęły wzbudzać we mnie jakiegoś rodzaju lęk. Nie skupiałam się zbytnio na takich szczegółach, bardziej przejmując się tym, że w ogóle mnie nie dostrzegają, że jestem niewidzialna i takie tam. To wydawało mi się zdecydowanie mniejszym problemem, który i tak tłumaczyłam sobie faktem, że zawsze byłam odludkiem i teraz wychodzi mi to bokiem.
    Dopiero teraz, siedząc w tym zaułku, to dostrzegłam. Nie wiedziałam dlaczego, ale kiedy zauważyłam zbliżających się do mnie, postawnych mężczyzn, momentalnie straciłam siły. To, że byli sporo wyżsi ode mnie, naprawdę nie poprawiało sytuacji. Mimo że nie powinni mnie widzieć, to miałam wrażenie, że patrzą prosto na mnie — tak, jakby doskonale wiedzieli, gdzie jestem.
   Zacisnęłam dłonie na skrawku koszulki, przełykając nerwowo ślinę i powoli się podnosząc. Rozmawiali o czymś między sobą, ale nie potrafiłam nawet zrozumieć, o co im chodzi. A przecież mogłoby mi to pomóc!
   Potrząsnęłam głową, zaciskając zęby. Nie ma szans, nie widzą mnie, jestem martwa, tylko mi się tak wydaje. Tak, na pewno, nie ma innej opcji. Przecież do tej pory nikt mnie nie widział, nie muszę panikować tylko, dlatego że ktoś spojrzał w moim kierunku. To jeszcze nie znaczy, że cokolwiek w tej kwestii się zmieniło — po prostu nie mieli na czym zawiesić wzroku, więc spojrzeli na ścianę.     Też tak czasami robiłam, kiedy nie wiedziałam, na czym się skupić.
  Odetchnęłam, rozglądając się. Po prostu sobie stąd iść, to nie powinien być problem. Mogłam znaleźć sobie od razu jakieś lepsze miejsce na rozmyślania, a nie chować się po ciemnych uliczkach. W nich często można spotkać podejrzanych ludzi, prawda?
   Kątem oka zauważyłam coś ciekawszego od tej dwójki, która na razie naprawdę wydawała się mnie nie zauważać — głowa. Znaczy, tyle widziałam. Jakiś chłopak? Nie wyglądał na takiego, który z chęcią kręci się po mrocznych zaułkach. W sumie ledwo widziałam jego twarz, ale takie miałam wrażenie. Podeszłam bliżej, zerkając co chwila za siebie. Nie byłam jednak w stanie dostrzec nic, co powinno mnie niepokoić.
   Przełknęłam ślinę, stając przy ścianie i kierując spojrzenie na chłopaka. Z nim... No, było jakoś inaczej niż z tamtymi — nie potrafiłam dokładnie stwierdzić, co go od nich odróżnia, poza wyglądem, oczywiście.
   Otwierałam usta, chcąc zadać możliwie najprostsze pytanie. Mimo wszystko wątpiłam, by coś go różniło od tamtych, a skoro tak, to jeśli zapytam i tak nie zwróci na mnie uwagi.
W tym momencie usłyszałam za sobą ciężkie kroki. Momentalnie zdrętwiałam.

           Adrien?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz