niedziela, 25 grudnia 2016

Kader - C.D Historii Hiyori


- To następnym razem nie myśl głośno. - mruknęła po chwili obserwacji z uśmiechem na twarzy, po czym obróciła się na pięcie, by następnie siąść na dachu.
   Próbowała chwilę poukładać sobie to wszystko. Uszy, ogon? Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, iż to jest jakiś kostium ale cóż. Stajemy się tym po śmierci czym tylko chcemy, prawda? Białowłosa przeczesała dłonią jasne pasemka kudłów, by zaraz odwrócić się w stronę towarzyszki, która najwyraźniej nie miała pojęcia co robić. Westchnęła i z lekkim uśmiechem zaczęła wpatrując się w duży księżyc jak zainteresowany kupiec śliczną perełką:
- Nie okazuj strachu dzikiej besti, bo cię rozszarpie. Co tu robisz, Młoda?
   Nieznajoma drgnęła ponownie słysząc głos zmarłej niegdyś bohaterki małej dziewczynki, nie czekała długo na odpowiedź lub gest. Ogoniasta niepewnie postawiła krok do przodu, a potem drugi i następny aż w końcu znalazła się przy Hope, której plecy dotknęły mokrej podłogi. Lewy kącik ust powędrował delikatnie ku górze, przymknęła dwukolorowe oczy i skrzyżowała ręce za głową.
- Ja... - zaczęła cały czas bacznie obserwują białowłosą duszyczke. - Szłam tędy i tyle. A ty? Raczej niebezpieczne jest chodzić jak wokół czają się ci, którzy chcą nas dorwać.
Kader podniosła się momentalnie mając na twarzy swój dziecinny uśmiech w stylu Piotrusia Pana, pokręciła chwilę palcem w górze, po czym dwoje oczu spojrzało na szesnastoletnią duszę dziewczyny z ogonem.
- Jeśli jest tak niebezpieczne to czemu sama tędy idziesz? Skąd taka pewność, że jestem... jakby to ładnie ująć... jednym z tych rycerzyków tępiących wszystkie smoki oraz inne fantastyczne stworzenia? - uniosła jedną brew do góry, gdy usta rozmówczyni się otworzyły. - Nie odpowiadaj. Odpowiadając na pytanie to jestem tu, by nabrać parę ładnych pomysłów na życie.
   Po udzieleniu odpowiedzi ta na koniec wyruszyła ramionami i zaskoczyła z budynku prosto na roślinną poduszkę, która mieniła się różnymi kolorami. I jak ślicznie pachniały! Kolorowooka ruszyła oświetloną drogą do miasta, a tak dokładniej do jednego z pobliskich barów, w którym zawsze zatrzymują się wędrowcy z jakimiś legendami, piosenkami lub historiami zmyślonymi parę minut przed. Zawsze lubiła słuchać takiego typu rzeczy, a w szczególności uwielbiała, gdy ktoś opowiadał jej jakieś bajki, które faktycznie kiedyś były prawdą. Czasami rodzice opowiadali o tym, że jest taki ktoś, kto ją pokocha, lecz częściej o życiu po śmierci. I stąd właśnie mogła przygotować się do przejścia w inny scenariusz, który będzie musiała od nowa napisać. Zatrzymawszy się idealnie pod lampą poczekała na ogoniastą, która dreptała za nią jak mała kaczuszka za mamą. Zaśmiała się kręcąc głową na boki.
- Robienie za rycerzyka będzie cię kosztować, Młoda. - oparła się o słup.
    Krople wody ściekały po białych niczym śnieg włosach, by następnie spływać wzdłuż skórzanej kurki, a kończąc na butach. W pewnej chwili dostrzegła coś błyszczącego się w oddali, więc zmrużyła oczy dla wyostrzenia widoku, po czym przeklnęła i rzuciła się na ogoniastą w krzaki. Broń wystrzeliła czymś jakby błękitnym wzięty prosto z filmu "Faceci w Czerni". Brązowowłosa położyła uszy po sobie, gdy zauważyła, iż leży na towarzysce, która tylko spogląda przez małą szparke w ogromnym krzaku.
- Nie chce być złośliwa, ale jesteś trochę ciężka i... tylko waż mi się stąd ruszyć to on nas szybciej ubije. - warknęła podnosząc głowę do góry w celu zobaczenia całej sytuacji. - Jak on sobie przejdzie to szybko rusz w kierunku hotelu. W końcu ktoś musi powiadomić o tym naszą władze, prawda ty moja kitko? - wyszczerzyła się cwaniacko, a oczy radośnie zabłyszczały, gdy pod ręką wyczuła swój ukochany pistolet.
 
         Hiyori? c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz