środa, 3 maja 2017

Karo - CD. Historii Si

Przewróciłam oczami, po chwili powracając wzrokiem do faceta.
— Cóż, nie wydaje mi się, abyś znał to ścierwo na tyle, aby wyrażać zdanie odnośnie jego dotrzymywania słowa — stwierdziłam. Nie chciałam przeciągać tej rozmowy zbyt długo, to też postanowiłam go wyminąć. Co jak co, ale już i tak zwróciliśmy na siebie uwagę, a za tym niespecjalnie przepadałam. Mimo to, nie mogłam ugryźć się w język i nie zadać pytania — właściwie, po co mi to podrzuciłeś? Miałam sobie oprawić w złotą ramkę, czy co? — nieznajomy odwrócił się, nim odpowiedział.
— Nie rozważałem takiej opcji, ale jeśli sprawiłoby Ci to przyjemność — po mimice jego twarzy widziałam, że sobie kpi. Mimo to, wydawał się o wiele bardziej spokojny i statyczny, niż wczoraj. Co jest, ten “wybryk” wpłynął w jakiś kojący wpływ wobec jego temperamentu, czy jak? — To raczej proste, czemu go tam podrzuciłem. Chciałem Ci pokazać, że ktoś taki jak Ty nie będzie w stanie mnie zatrzymać.
— Kopara Ci siadła — prychnęłam.
— Ile już razy to słyszałem? — Wzruszył ramionami. — Jesteś taka sama jak wszyscy, po prostu nie rozumiesz. Gdybym go nie zabił, zrobiłby to znowu.
— To żałosne — westchnęłam — myślisz, że kim jesteś, aby wyznaczać granice sprawiedliwości?
Mężczyzna przewrócił oczami.
— Nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć — zauważył spokojnie.
— Masz rację, nie musisz. — Pokiwałam głową. — Prawie z niczego. — Tutaj miałam na myśli, jak znalazł mój adres. — No, ale jak narazie, to nasza mała dyskusja zwraca na siebie uwagę, a tobie chyba teraz będzie to średnio przychylne, co nie? Lepiej po prostu napchaj sobie jedzenia do ust, na moje pytanie możesz odpowiedzieć potem.
— Tak, jakbym miał na to czas. — Ruszyłam w stronę blatu z jedzeniem, aby nałożyć sobie kilka naleśników na tacę, a następnie zasiąść do stołu wraz z Natalie i kubkiem kawy.
— Kto to był? — Kuzynka lekko się skuliła. — Nie wyglądał zbyt przyjaźnie.
— Nikt ważny. — Wzruszyłam ramionami.
— Ten pierścień.. Należał do niego? — Blondynka spojrzała na mnie. Aha, wszyscy bawmy się w detektywów. Będzie fajnie.
— Poniekąd. Nie interesuje Cię bardziej, co się stało z twoim zapasem tego białego świństwa?

~*~

Oparłam się o ścianę, czekając. Coraz to kolejne osoby wychodziły zza drzwi, facet jednak w ogóle się nie pojawiał. Minęło kolejne pięć minut, nim wyszedł.
— Żarłok — mruknęłam.
— Śledzisz mnie? — warknął głucho.
— Sugeruje mi to facet, który zostawił mi sygnat swojej ofiary pod drzwiami. — Zaśmiałam się pod nosem. — Nie. Chcę tylko wiedzieć, skąd miałeś mój adres, skoro nawet nie znasz imienia.

                       Si?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz