wtorek, 2 maja 2017

Otoya - CD. Historii Vivian

Z uśmiechem wetknąłem widelec w kawałek kurczaka.
- Nawzajem! Nigdy nie kosztowałem amerykańskiej kuchni. - wetknąłem idealnie doprawiony kęs mięsa w usta. Był naprawdę smaczny, ale niczym nie przypominał dotąd znanych mi smaków.
- Sądzę, że to bardziej europejskie danie. Może w stylu... Sama nie wiem. - dodała po chwili.
Zauważyłem, że je dość wolno i małymi porcjami. Śmiało ugryzłem większy fragment drobiu i opierając brodę na pięści przyjrzałem się jej. Starałem się nie być przy tym zbyt nahalny, ale gdy tylko Vivian podniosła wzrok i skrzyżowały się nasze spojrzenia, zauważyłem w jej oczach ogniki niepewności.
- Hej, chyba się mnie nie wstydzisz? - uniosłem brwi i wziąłem na widelec żółty ryż.
- Skąd taka myśl? - lekko się skrzywiła, marszcząc nos jak króliczek. Jej sztućce zamarły w bezruchu.
- Prawie nic nie zjadłaś, tylko molestujesz to mięso! - zachichotałem, puszczając jej perskie oko.
Odpowiedziała łagodnym uśmiechem i jakby w swojej obronie nabiła na ostrze pokaźny kawałek kury, po czym pokazawszy mi jego okazałość, zjadła go w jednym kęsie.
- Przeważnie jem po mału. - wzruszyła ramionami i zabraliśmy się do dalszej konsumpcji.
Mięso było tak miękkie i delikatne dla podniebienia, że zjadało się je z łatwością i przyjemnością.
- Właściwie, to skąd jesteś? - usłyszałem kilka minut później. Zacisnąłem usta i zaczekałem, aż kurczak rozpłynie się w fali łagodnego smaku.
- Pochodzę z Japonii. Aż trudno mi pomyśleć, że tego ranka siedziałem jeszcze na ławeczce w Tokyo. - Vivian słuchała z uwagą, choć z moich słów nie płynęło zbyt wiele konkretów. - A ty? Jesteś amerykanką?
- Skąd tam... - machnęła widelcem. - Zanim... - wymieniliśmy załopotane spojrzenia. - Zanim tu zamieszkałam, wychowywałam się w Anglii.
Błyskawicznie uniosłem się na krześle.
- To tam, gdzie mężczyźni chodzą w kraciastych spódnicach i grają na tych instrumentach, przypominających nerki z kolcami? - zapytałem ożywiony.
Moja ciocia przesyłała mi pocztówki z takimi obrazkami, które przedstawiały śliczne, porośnięte mchem zamki i wielkie jeziora.
Dziewczyna zaśmiała się cicho i pokręciła przecząco głową.
- Nie, kraj o którym mówisz to Szkocja! - zapewniła mnie, jeszcze chichocząc. - Anglia powinna kojarzyć się bardziej z... Herbatą, Królową i Big Benem.
Otworzyłem szerzej oczy, dając jej znak, że nic mi nie świta.
Viv odłożyła widelec i przyłożyła palec do brody, zastanawiając się przez chwilkę.
- A Sherlocka Holmesa kojarzysz?
W tej chwili zabiły wszystkie dzwony. No tak! Anglia!
- Pewnie, że tak! Jak tylko dowiedziałem się o telewizyjnym serialu, kupiłem kilka książek Sir Artura Conana Doyla. Uwielbiam jego przygody, faktycznie kojarzy mi się z Wielką Brytanią... To musi być bardzo ekscytujący kraj! - opowiedziałem z uciechą. - Macie tam jakieś wyjątkowe tradycje?

            Vivian? Krótko, wybaacz ;c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz