środa, 19 lipca 2017

Karo - CD. Historii Si

      Na krótki moment obarczyłam mężczyznę spojrzeniem, sącząc napój. O ile sam fakt, że przebywał w moim domu usilnie mnie drażnił, tak sam wygląd mężczyzny nie należał do najgorszych. Ciemne włosy, nadal rozpuszczone, podkreślały bledszą cerę. Nie zmieniało to jednak w żadnym stopniu faktu, że był psychopatą.
~ Śmiesznie to brzmi, gdy jest zasłyszane od socjopatki — zauważyła wesoło Molly.
~ Nie jestem socjopatką — zaprzeczyłam niemalże od razu — po prostu wolę własne towarzystwo. Zresztą, Ty akurat powinnaś rozumieć moją pozycję.
— Na dłuższą metę da się przyzwyczaić do bycia krasnalem — wzruszyłam ramionami — jestem Karo. Nieszczególnie miło Mi Cię poznać — przedstawiłam się, nie wyciągnęłam jednak ręki, ani nic w tym stylu. Nieszczególnie widziało mi się “naruszanie przestrzeni osobistej” Si.
Rozmówca zmarszczył brwii.
— Nie szczególnie brzmi to, jak imię — nie omieszkałam przewrócić oczami, słysząc owy komentarz. Kiedy ja ostatnio byłam Karoliną? Prawdopodobnie całe wieki temu. Na pewno jeszcze przed Niemcami i zostaniem kaskaderką. Wówczas właśnie Karo ze zwykłego zawołania znajomych zmieniło się w pseudonim artystyczny. Nigdy nie lubiłam pełnej formy mojego imienia.
— Ty możesz być Krzemem, ja mam prawo być czerwonym dzwonkiem. Sprawiedliwość, czy jak jej tam — mruknęłam. Dostrzegłam cień irytacji na twarzy “gościa”. Właściwie, ciężko było nazwać go w tej sposób, był to bowiem ten typ gościa, którego obarcza się marzeniami opuszczenia domu, mieszkania, pokoju, bądź czegokolwiek innego. W tym konkretnym przypadku brakowało jednak wymuszonych uprzejmości typu “co u pana słychać, panie Krzem?”.
~ Kawa — przypomniała mi Molly.
~ W żadnym wypadku — odpowiedziałam — na kawę sama miałam ochotę. To coś innego, niż wymuszona uprzejmość.
~ To “coś innego” nazywa się “uzależnienie” i “szukanie pretekstów — odparła.
~ Możesz przestać mnie zagadywać przy ludziach? — bąknęłam. W istocie towarzystwo wyimaginowanego stworzenia było o wiele przyjemniejsze, aczkolwiek nie miałam za dużego wyboru.
~ Nie — odrzekła, przybierając przesłodzony ton głosu. Miałam niezmierną ochotę przewrócić oczami.
— Czy wszystkie Krasnale mają problem z kontaktowaniem z rzeczywistością? — zapytał Si. Spojrzałam na niego nagle, zdumiona.
— Mówiłeś coś? — dopytałam od niechcenia, przywracając swój wyraz twarzy do normalności.
— Żebyś przestała mnie krzemować. Jestem Si — warknął. Ech, jakież to jest drażliwe.
— Jeden pies — bąknęłam, lekko mrużąc oczy — przecież sam powiedziałeś, jak to Cię wyróżnia. Krzem brzmi jeszcze bardziej niecodziennie.
Si przewrócił oczami. Miałam wrażenie, że kontroluje kolejny wybuch złości. No tak, zabawa w “poskładaj krasnala wbrew jego woli” nie należała do najprzyjemniejszych zajęć.
— Jesteś denerwująca — odrzekł w końcu.
— A Ty nachalny — odgryzłam się z niemałą satysfakcją.
— Jak cywilizowany człowiek czekam, aż dostanę, co moje — mruknął ze spokojem porównywalnym do stoika. Z tą jednak różnicą, że patrząc w oblicze stoika nie odnosi się wrażenia, że gdzieś tam wewnątrz czai się tykająca bomba, która tylko czeka, aby ją uruchomić. Przy Si można takowe odnieść.
— W takim wypadku radziłbym Ci zapuścić korzenie — skomentowałam sucho, biorąc ostatni już łyk gorzkiego napoju.
Może i dość denerwujące, z perspektywy osoby trzeciej, spotkanie to musiało zapewne wyglądać, jak zwyczajna rozmowa przy kawie. Póki co nie latały ani kubki, ani talerzyki. Miałam cichą nadzieję, że Natalie znajdzie sobie dzisiaj inne zajęcie, niż przebywanie w pokoju. Jakiekolwiek.
                                        Si?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz