sobota, 29 lipca 2017

Si - CD. Historii Karo

- Najwidoczniej nie, ale wolę znieść chwile przepełniające znudzeniem i otrzymać hojne wynagrodzenie w postaci twoich podziękowań niż wyjść stąd jako przegrany. - odpowiada rzetelnie Si i zaczyna krążyć po pokoju.
Karo macha ręką na jego gadanie i siadając wygodnie bierze się za lekturę.
Przechodzi między aneksem a główną częścią pokoju i uważnie analizuje każdy kąt pomieszczenia: doskonała znajomość danego lokalu zawsze wpływa na korzyść człowieka podobnej rangi - zbrodnia drepcze mu po piętach, samo istnienie chemika i jego skłonności do autodestrukcji sprawiają, że woli mieć przewagę nad samym sobą.
Zadowolony z pierwotnych oględzin Si wchodzi w głąb pokoju i udając zainteresowanie jakąś niezbyt urokliwą rzeźbą spogląda na ściskany w dłoniach kobiety tom.
Rozpoznaje nazwisko znanego powieściopisarza, który zasłynął ze swych dreszczowców i horrorów, spośród których znaczna część doczekała się swych ekranizacji. Si przypomina sobie, że na lotnisku zakupił "Szkieletową Załogę" - opasły tom opowiadań Stephena Kinga zaczynający się od pamiętnej "Mgły". Nigdy nie udało mu się dokończyć książki, głównie ze względu na to, że czytając po zmroku często napadały go silne migreny, z którymi nijak nie mógł sobie poradzić.
Tytuł książki "Cujo" nic mu nie mówi, ale poza kupionym zbiorem opowiadań Si czytał także ukochane przez niego "Lśnienie", "Komórkę" i osobistego faworyta, książkę, którą pokochał już od pierwszych liter wstępu - "Sklepik z marzeniami".
Chemik porzuca nędzną rzeźbę i obchodzi łóżko Karo tak, aby móc spojrzeć na czytany przez nią tekst. Skoro kobieta lubi powieści grozy, to albo ma w głowie niezły chaos, albo kłamała na temat wyznawanych przez nią wartości. Si wspiera się jednym kolanem o brzeg łóżka i wyciągając szyję w górę, spogląda przez ramię czarnowłosej. Znajdujące się w tomie litery to dla niego obcy świat - nie układają się w żadne znane mu słowo. Dopiero wówczas mężczyzna zdaje sobie sprawę, że nie tylko on posiada nieamerykańską narodowość.
- Czegoś tu chciał? - odwraca się nagle Karo i rzuca mu gniewne spojrzenie szmaragdowych tęczówek. Jej angielszczyzna jest płynna, ale łamana, Si słyszy to wyraźnie. Dziwne, że nie zastanowił się nad tym wcześniej. Skąd może pochodzić brunetka? Akcent zdaje się wskazywać na mocne i twardo brzmiące narzecze. Rosja, Ukraina, Niemcy? A może coś pomiędzy?
Chemik opuszcza powieki do znanego sobie stopnia znudzenia i odrywa się od łóżka nie racząc kobiety odpowiedzią.
Co go obchodzi skąd Karo jest? Jakie to ma znaczenie? Si chce usłyszeć swoje podziękowania i zabrać się stąd jak najszybciej, ma swoje zajęcia na głowie, ale jest zbyt uparty aby odpuścić.
Podchodzi do okna i opiera dłonie na parapecie. Widok jak każdy inny, nic godnego zainteresowania. Pochyla głowę i dotyka czołem zimnej szyby, a rozpuszczone włosy przesłaniają jego twarz z obu stron. Musi wymyślić coś, żeby się nie zanudzić i coś, żeby zmusić Krasnala do szybszej reakcji na jego obecność.
- Macie może ochotę na coś do picia? - drzwi łączące pokoje otwierają się nagle i Si uświadamia sobie, że to znowu ta słodka jak cukierek blondynka. Prostuje plecy i posyła jej najmilszy ze swych uśmiechów, przez co wychylająca się na łóżku Karo gromi go spojrzeniem.
- Nat. - ucina szybko, a Natalie wzrusza ramionami i spoglądając na Si zamyka za sobą przejście.
- Urocza. - kwituje chemik i opiera się biodrami o parapet.
- Trzymaj się od niej z daleka. - odburkuje kobieta ze wzrokiem ponownie wertującym kartki.
Si ma wrażenie, że nie dokończyła swojej wypowiedzi, zupełnie jakby miała ochotę dodać jakiś niemiły rzeczownik na końcu tego ostrzeżenia. Psychol, wariat? Chemik wzdycha cicho. To całkiem przyjemne określenia.
Mijają kolejne chwile, aż w końcu wężooki ma dość panującej w pokoju ciszy. Przeważnie mu to nie przeszkadza, co więcej Si ceni sobie spokój, ale w chwili obecnej czas zaczyna mu się dłużyć w nieskończoność, a brak żadnego zajęcia sprawia, że na barki mężczyzny spada niczym głaz przejmująca nuda.
Mężczyzna odrywa się od oparcia i krocząc hardo po pokoju siada u podnóża łóżka, krzyżuje nogi i opiera brodę na pięściach. Wlepia srogie spojrzenie w analizującą jego zachowanie twarz zielonookiej.
- Czytaj na głos. - mówi głosem wypranych z wszelkich emocji. Karo prostuje się i patrzy na niego ze zdziwieniem.
- Co takiego?! Jestem prawie w połowie, nic z tego nie zrozumiesz. Nie możesz sobie dalej postać? Albo w ogóle się stąd wynieść? - mówi wrogo, a Si uśmiecha się przebiegle.
- Nic się nie bój o moje zrozumienie, być może nie jestem tak głupi jak myślisz. - Si nie rezygnuje i patrzy jej prosto w oczy, pewien swoich racji. - Skoro tak ci zależy na moim zniknięciu, to albo mi podziękuj i miejmy to za sobą, albo bądź tak miła i zechciej poczytać na głos. To przecież nic ponad twoje możliwości, prawda?
Karo mruży oczy, a chemik uśmiecha się tryumfalnie.


                                  Karo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz