niedziela, 26 lutego 2017

Ariel - C.D Historii Kader


— Już mnie nie ma, sir! — zawołałem, szykując się do akoku. Raz. Dwa.. Trach. Wylądowałem z nie małym hukiem na ziemi, bokiem. Poczułem ból, przepływający przez moje ciało.
— Żyjesz? — Kader podeszła do mnie.
— Głupie pytanie — odpowiedziałem, śmiejąc się. Podniosłem się, mimo, że wszystko mnie bolało. Ariel Anubis, nowy mistrz parkoura.
— Straszna z ciebie łamaga, Syrenko. — Dziewczyna uśmiechnęła się.
— Przykro mi, że Syreny lepiej radzą sobie w wodzie — mruknąłem.
— Mówisz? — zapytała. Właściwie, to nie byłem jakimś wybitnym pływaczem. Moje pływanie ograniczało się jedynie do tego, że nigdy się nie utopiłem, ale przecież tytuł rudej syrenki z fioletowym biustonoszem z muszelek zobowiązuje.
— Teoretyzuję — odpowiedziałem — no, to w którą stronę się kierujemy?
— W stronę słońca — rzuciła wesoło blondynka. Uśmiechnąłem się.
— No dobra, ale w takim wypadku lepiej wybierać się w gamte kierunki w nocy — zażartowałem.
— Co Ci zależy? I tak nie źyjesz. — Wzruszyłem ramionami. W istocie poszliśmy w kierunku, który wskazywało nam słońce. Co prawda, z początku mijaliśmy typowe miejsca, wśród typowych lokali. Kawiarnie, sklepy, empiki, Roaster Chickeny i inne takie. Nagle coś rzuciło mi się w oczy. Wśród tych typowych budynków mieściła się kawiarnia, wzorowana zapewne na tych japońskich. A może raczej sowiarnia? W każdym razie, było to miejsce, w którym można było pobawić się z sowami.
— Hek, Kader — zwróciłem się do towarzyszki — lubisz sowy?
— Może. A bo? — zapytała, a ja wskazałem głową na owe miejsce. Wyglądało całkiem zachęcająco.
                  Kader? Cholibka, nie zauważyłem , że odpisałaś xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz