Dziewczyna
po raz kolejny zamazywała coś w szkicowniku. Westchnęła cicho, po czym zamknęła
zeszyt i najzwyczajniej w świecie opadła na łóżko z delikatnym uśmiechem. Nie
miała pomysłu, a nawet jeśli by był to ręka i tak odmawia posłuszeństwa. Oparła
się na łokciach, a swój wzrok skierowała w stronę okna, przez które wydobywały
się jasne promyki słońca przez co ta szybko wpadła na pomysł. Szybko więc
zerwała się z łóżka, wzięła pierwszą lepszą bluzę i wyszła z pokoju kierując
swe kroki w stronę wyjścia z budynku. Ręce włożyła do kieszeni, a w uszach
miała słuchawki, by w ten sposób móc się rozluźnić i zatopić w swych
marzeniach. By zamknąć się za drzwiami swego małego i idealnego świata.
Niestety nie było jej to dane, gdyż nagle ktoś wpadł na nią, więc odruchowo
zdjęła jedną z słuchawek, a następnie delikatnie się uśmiechnęła wystawiając
dłoń do mężczyzny siedzącego na podłodze.
- Następnym razem uważaj Młody jak chodzisz. - Wyszczerzyła się jeszcze
bardziej do poszkodowanego, po czym ponownie włożyła słuchawkę do ucha. - Nie
każdy będzie taki jak ja w tej sytuacji.
Na koniec wzruszyła ramionami, odwróciła się na pięcie i wreszcie
wyszła z budynku. Wprawdzie nie znała jeszcze tych wszystkich zakamarków tego
całego hotelu, lecz na to też kiedyś przyjdzie czas, nieprawdaż? Otoczenie było
ważniejsze, gdyż wówczas wiadomo gdzie się zaczaić w razie niebezpieczeństwa.
Nagle białowłosa stanęła w miejscu czując czyjąś dłoń na swoim ramieniu, więc
spojrzała kątem oka na ktosia. Był to ten sam chłopak, który wcześniej wpadł na
nią.
- Czego chcesz? - Przekrzywiła głowę w bok jak kot, gdy nieznajomy podał jej
zgniecioną kartkę.
- Wypadło ci to z kieszeni. - Odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Niepotrzebnie. - Odwzajemniła gest rozkładając kartkę i pokazując mu szkic
jakiegoś smoka, który ociera się nosem o kociaka. - To tylko zwykłe bazgroły,
jakoś... Zawsze zapominam to wyrzucić. - Wzruszyła ramionami. - W końcu
skleroza nie boli i człowiek musi się do tego przyzwyczaić, a w szczególności
kiedy jest już martwy. Trza wiedzieć czemu jest się jeszcze na tym świecie. -
schowała słuchawki do kieszeni, po czym skrzyżowała ręce na piersi i posłała
towarzyszowi dziecięce spojrzenie.
Wyrzuciła szkic do śmietnika, lecz ten jak na złość tylko się odbił od
krawędzi, by następnie spocząć na trawie i delikatnie ukazał swe oblicze.
Poszła w stronę pobliskiego parku wpierw pytając się dwudziestoletniej
duszyczki, czy z nią idzie.
Ariel? C:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz