wtorek, 21 lutego 2017

Saterra - C.D Historii Vincenta

- Skąd twoi rodzice wiedzą o wędrowcach? - Zapytał się mnie zdziwiony Vincent. - Przecież ludzie praktycznie o nas nie wiedzą...
- Podobno mieli z takim do czynienia... To chyba była siostra mojej matki, nie wiem. Nigdy się tym nie interesowałam... I ogólnie nie rozmawiałam z rodzicami.
- Chyba że tak... Nie ciekawie by było jeżeli by o nas rozpowiadali.
- Nie sądzę. -Odpowiedziałam cicho.
- Oby. Mniejsza z tym. Trzeba ci jakiś pokój wybrać! Najlepiej cię umieszczę w trzy osobowym, będzie Ci pasował?
- Tak, w zupełności.
- Chodź za mną.
  Vincent podszedł do rejestracji i wziął klucz z napisem ''24''. Potem skierowaliśmy się do schodów i weszliśmy na pierwsze piętro. Szliśmy korytarzem aż do pokoju z numerkiem dwadzieścia cztery. Vincent otworzył do niego drzwi i przepuścił mnie jako pierwszą do środka a sam wszedł za mną.
   Rozglądnęłam się po pokoju. Nie był ani mały ani duży, były w nim trzy wyścielone łóżka.
-To teraz będzie twój pokój - Dał mi klucz - Masz tu wszystko co potrzebujesz. Jadalnia jest na dole. W pokoju jak na razie będziesz sama ale szybko ci kogoś tu pewnie przydzielę, będą to oczywiście dziewczyny. - Uśmiechnął się
- Dobrze... Dziękuje.
- Nie ma za co, w końcu ktoś musi się zając wędrowcami i właśnie tym się zajmuje. - Znowu się uśmiechnął. - Ja lecę na dół, jak będziesz coś potrzebowała to zejdź do recepcji, ciao!
- Dobrze
  I wyszedł. Jeszcze trochę porozglądałam się po pokoju. Postanowiłam zająć łóżko najbardziej przy ścianie. Usiadłam na nim, nie było jakoś super miękkie ale za to przyjemne. Patrząc na moje stare warunki pewnie trochę będę się przyzwyczajała dosyć długo do takiego łózka ale cóż... Dałam rękę na moje prawe uszko. Było takie mięciutkie... Nie wiedziałam praktycznie nic o wędrowcach, moi rodzice tylko kiedyś mi powiedzieli że są to dusze zmarłych ale i tak się tym nie obchodziłam. W głowie mi chodziła tylko jedna myśl - dlaczego się nim stałam?
  Zdjęłam kurtkę i szalik. Popatrzyłam na mój szkolny mundurek. Był z krwi, pomyślałam że nie wypada w takim czymś chodzić. Zeszłą na dół, do Vincenta.
- Przepraszam, Vincent...
- Tak, o co chodzi? -Odpowiedział
- Chodzi mi o ubrania... Nie chcę chodzić w tym mundurku, a żadnych ubrań nie mam. Jak mam je zdobyć?

                                    Vincent? Pod koniec już nie miałam pomysłu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz