Kh, już zdążyłam odzwyczaić się od tego, że ktoś może nagle
ni z du.. ni z pietruszki wyskoczyć.
Z powrotem skierowałam głowę w stronę ulicy, przez moment obserwując moje majdające nogi. Przycisnęłam białą kulkę mocniej do piersi i wstałam, podpierając się ręką.
- To nie zauważyłeś jeszcze jaka jestem ponadprzeciętna żeby porównywać mnie do zwykłej kociary? - uniosłam jedną brew, podchodząc powoli do chłopaka. Stał w dalszym ciągu stał oparty o jakąś metalową a’la skrzynkę, robiącą najprawdopodobniej za wentylator.
- Nie widzę różnicy między jedną miłośniczką kotów, a drugą. - powiedział spokojnie.
- Ech, - przewróciłam oczami- ale koty są takie słodkie~ - podstawiłam mu Neko pod nos, ale ten nie zareagował. Westchnęłam cicho. - Coś się stało? Bo raczej nie jestem wytrawnym obiektem do stalkowania.
- A czy gdybym cię stalkował odezwałbym się i dał się odkryć?
- Fakt. - wzruszyłam ramionami i skupiłam prawie całą swoją uwagę na kocie.
- Vincent zaprasza na wspólną kolację.
- Aaaa, o to chodzi. Niech będzie. - ruszyłam w stronę wyjścia. W sumie źle byłoby gdybym odmówiła, znalazłam dla siebie jakieś miejsce pobytu, co nie? - Wysłał cię po mnie, zgadłam? - spytałam, chociaż oboje doskonale wiedzieliśmy, że nie trudno było zgadnąć. Co inaczej by tu robił?
- Tak. Tak jakoś się stało. - odwrócił się w moją stronę.
- To o której właściwie ta kolacja?
- Powinno być jeszcze trochę czasu. Była mowa o jakiejś gęsi.
- No, z tego co słyszałam to mięso długo się piecze. Nie znam się na tym. Moje umiejętności gotowania ograniczają się do parówek w czajniku. - odrzekłam zgodnie z prawdą. Fanem kulinarnym, smakoszem czy kucharzem nie byłam. - Skoro jest czas, mógłbyś mi się przydać.
- W czym?- popatrzył na mnie, możliwe, że ciut podejrzliwie.
- Razem z naszym fioletowo-włosym zarządzacie tym przytułkiem, hotelem dla dusz zbłąkanych.
- Chyba wiem do czego zmierzasz.
- I~? - spytałam, przeciągając samogłoskę.
- Kociara. - skomentował jednym słowem. Sprawiało mu to radość czy jak. Swoją drogą… On o kimś wspomniał jeśli mnie pamięć nie myli, choć z tą bywa krucho.
- Hey, a swoją drogą do kogo mnie porównałeś? Hi..Hiyori?
- Hiyori. Też zbłąkana dusza, jak to zgrabnie określiłaś. I też lubi koty. To chcesz coś jeszcze oprócz tej próby spytania się czy możesz trzymać kota?
- Tak, gdzie tu są sklepy zoologiczne? Już za późno i wkręciłam się w tego zwierzaka.
- Miałem tylko znaleźć cię i przyprowadzić na kolację.
- I pokazać mi sklep zoologiczny. - dokończyłam za niego.
- Jesteś aż tak pewna swego?
- Tak, a do tego tylko popatrz na tego malucha. Jeszcze zmarznie na zewnątrz. - drugi raz podstawiłam mu puszystą kuleczkę pod nos. Mogło go to zirytować, ale to przecież kot.
- Widzę tu kociaka, coś jeszcze?
- Czyli miłośnik psów?
- Od razu stawiasz wniosek? Psy to nie są moje ulubione zwierzęta.
- To może jak zgadnę to zaprowadzisz mnie to zoologicznego? Deal?
- Nic nie obiecuję. - nie mówił za dużo, ale w sumie jak na razie mi to nie przeszkadzało. Ja też rzadko dużo gadam przy obcych więc moim zdaniem jest naprawdę okey.
- To w takim razie może jakieś gryzonie. Chomiki, myszy, świnki morskie?
-Nie.
- Ptactwo? A może rybki? - zaczęliśmy schodzić po starych schodach, w stronę jednego z wyjść
-Odpada.
- Co mogą lubić ludzie, którzy nie są miłośnikami kotów… Nie wyglądasz na pojeba lubiącego owady więc od razu stawiam, że to nie one. Zostają płazy i gady. Podpowiesz?
- A chcesz się dostać do tego sklepu?
- KUM KUM? - uniosłam brew, cały czas głaszcząc znajdę.
-Nie.
- Gady!
- A precyzyjniej?
- Ugh. Jesteś tak tragiczny, że węże byłyby dla ciebie idealne.
- W dalszym ciągu nie zgadłaś. Powinien być limit prób. - westchnął cicho.
- Jedyne co zostaje to… żółwie. Mój przyjaciel miał kiedyś żółwia. W sumie nigdy mu nie powiedziałam jak naprawdę umarł jego towarzysz. - skupiłam się na wspomnieniu, stukając palcem o brodę, jakbym próbowała więcej sobie przypomnieć.
- Zabiłaś żółwia? - spytał, spoglądając w moją stronę, a ja właśnie postawiłam pierwszy krok na chodniku.
- To nie tak. To jego właściciel dał się.. zresztą czy to ważne? Lepiej powiedz czy zgadłam. Bo propozycję mi się kończą.
Patrick? Wybacz za jakość, wiem, że nudne xd
Z powrotem skierowałam głowę w stronę ulicy, przez moment obserwując moje majdające nogi. Przycisnęłam białą kulkę mocniej do piersi i wstałam, podpierając się ręką.
- To nie zauważyłeś jeszcze jaka jestem ponadprzeciętna żeby porównywać mnie do zwykłej kociary? - uniosłam jedną brew, podchodząc powoli do chłopaka. Stał w dalszym ciągu stał oparty o jakąś metalową a’la skrzynkę, robiącą najprawdopodobniej za wentylator.
- Nie widzę różnicy między jedną miłośniczką kotów, a drugą. - powiedział spokojnie.
- Ech, - przewróciłam oczami- ale koty są takie słodkie~ - podstawiłam mu Neko pod nos, ale ten nie zareagował. Westchnęłam cicho. - Coś się stało? Bo raczej nie jestem wytrawnym obiektem do stalkowania.
- A czy gdybym cię stalkował odezwałbym się i dał się odkryć?
- Fakt. - wzruszyłam ramionami i skupiłam prawie całą swoją uwagę na kocie.
- Vincent zaprasza na wspólną kolację.
- Aaaa, o to chodzi. Niech będzie. - ruszyłam w stronę wyjścia. W sumie źle byłoby gdybym odmówiła, znalazłam dla siebie jakieś miejsce pobytu, co nie? - Wysłał cię po mnie, zgadłam? - spytałam, chociaż oboje doskonale wiedzieliśmy, że nie trudno było zgadnąć. Co inaczej by tu robił?
- Tak. Tak jakoś się stało. - odwrócił się w moją stronę.
- To o której właściwie ta kolacja?
- Powinno być jeszcze trochę czasu. Była mowa o jakiejś gęsi.
- No, z tego co słyszałam to mięso długo się piecze. Nie znam się na tym. Moje umiejętności gotowania ograniczają się do parówek w czajniku. - odrzekłam zgodnie z prawdą. Fanem kulinarnym, smakoszem czy kucharzem nie byłam. - Skoro jest czas, mógłbyś mi się przydać.
- W czym?- popatrzył na mnie, możliwe, że ciut podejrzliwie.
- Razem z naszym fioletowo-włosym zarządzacie tym przytułkiem, hotelem dla dusz zbłąkanych.
- Chyba wiem do czego zmierzasz.
- I~? - spytałam, przeciągając samogłoskę.
- Kociara. - skomentował jednym słowem. Sprawiało mu to radość czy jak. Swoją drogą… On o kimś wspomniał jeśli mnie pamięć nie myli, choć z tą bywa krucho.
- Hey, a swoją drogą do kogo mnie porównałeś? Hi..Hiyori?
- Hiyori. Też zbłąkana dusza, jak to zgrabnie określiłaś. I też lubi koty. To chcesz coś jeszcze oprócz tej próby spytania się czy możesz trzymać kota?
- Tak, gdzie tu są sklepy zoologiczne? Już za późno i wkręciłam się w tego zwierzaka.
- Miałem tylko znaleźć cię i przyprowadzić na kolację.
- I pokazać mi sklep zoologiczny. - dokończyłam za niego.
- Jesteś aż tak pewna swego?
- Tak, a do tego tylko popatrz na tego malucha. Jeszcze zmarznie na zewnątrz. - drugi raz podstawiłam mu puszystą kuleczkę pod nos. Mogło go to zirytować, ale to przecież kot.
- Widzę tu kociaka, coś jeszcze?
- Czyli miłośnik psów?
- Od razu stawiasz wniosek? Psy to nie są moje ulubione zwierzęta.
- To może jak zgadnę to zaprowadzisz mnie to zoologicznego? Deal?
- Nic nie obiecuję. - nie mówił za dużo, ale w sumie jak na razie mi to nie przeszkadzało. Ja też rzadko dużo gadam przy obcych więc moim zdaniem jest naprawdę okey.
- To w takim razie może jakieś gryzonie. Chomiki, myszy, świnki morskie?
-Nie.
- Ptactwo? A może rybki? - zaczęliśmy schodzić po starych schodach, w stronę jednego z wyjść
-Odpada.
- Co mogą lubić ludzie, którzy nie są miłośnikami kotów… Nie wyglądasz na pojeba lubiącego owady więc od razu stawiam, że to nie one. Zostają płazy i gady. Podpowiesz?
- A chcesz się dostać do tego sklepu?
- KUM KUM? - uniosłam brew, cały czas głaszcząc znajdę.
-Nie.
- Gady!
- A precyzyjniej?
- Ugh. Jesteś tak tragiczny, że węże byłyby dla ciebie idealne.
- W dalszym ciągu nie zgadłaś. Powinien być limit prób. - westchnął cicho.
- Jedyne co zostaje to… żółwie. Mój przyjaciel miał kiedyś żółwia. W sumie nigdy mu nie powiedziałam jak naprawdę umarł jego towarzysz. - skupiłam się na wspomnieniu, stukając palcem o brodę, jakbym próbowała więcej sobie przypomnieć.
- Zabiłaś żółwia? - spytał, spoglądając w moją stronę, a ja właśnie postawiłam pierwszy krok na chodniku.
- To nie tak. To jego właściciel dał się.. zresztą czy to ważne? Lepiej powiedz czy zgadłam. Bo propozycję mi się kończą.
Patrick? Wybacz za jakość, wiem, że nudne xd
Właściwie wprost przeciwnie, w ogóle nie jest nudne xD.
OdpowiedzUsuńBrakowało mi jakiegoś opowiadania z dialogami i czymś, co by mnie rozbawiło, a już zwłaszcza na łopatki rozłożył mnie tekst: "Ugh. Jesteś tak tragiczny, że węże byłyby dla ciebie idealne."
Oby tak dalej XDDD