niedziela, 26 lutego 2017

Ariel - C.D Historii Shirley

  Gwałtownie uniosłem się z łóżka. Miałem naprawdę dziwny sen. Śniło mi się, że spokojnie zajadałem trawę, gdy nagle oberwałem łyżką w oko od kangura tańczącego poloneza. Westchnąłem, podnosząc się.
  Było już całkiem późno, w pokoju nie widziałem nikogo z moich współlokatorów. O ile za całkiem późno uważamy godzinę czternastą. Brawo, Arl, nie ma to, jak zmarnować pół dnia. Szybko zerwałem się z łóżka, wstając. Dobra, mam jeszcze godzinę. Wybierałem się dzisiaj na kabaret, no wiecie, chciałem porównać to, co zobaczę do tego, co napisałem. Robiłem tak często, rzadko kiedy jednak dochodziłem do jakiegoś wniosku. Ot, luźne przemyślenia, co musiałbym poprawić. Szybko się umyłem. Zimne kropelki lekko łaskotały moje ciało, wypadając z prysznica niczym uczniowie wylewający się z klasy na korytarz, aby nareszcie dostać się do domu, lub zjeść ukochaną kanapkę. Ubrałem się i wyszedłem na zewnątrz pokoju. Zatrzymałem się w przejściu, szukając w kieszeni telefonu.
  Sam, to ja się pewnie zgubię, a od czegoś mamy google maps. Nagle jakaś istotka podbiegła w moim kierunku, nieomal się na mnie rzucając.
— Hej, hej, miło mi poznać! — zawołała, wyciągając do mnie rękę. — Od dawna tutaj mieszkasz? Shirley jestem, a Ty?
Zaśmiałem się cicho, podając jej rękę. Zdawało mi się, że Shirley widzę po raz pierwszy. Musiała być tutaj nowa. Ewentualnie jeszcze na siebie nie wpadliśmy. Ostatnio widuję tu coraz więcej nowych twarzy.
— Hrabia Ariel Anubis — zażartowałem, szczerząc się. — Właściwie, to od kilku tygodni. Jesteś nowa, czy nie?
— Ano. — Skinęła głową — Akurat niedawno mi się zeszło. — Słyszałem w jej głosie nutkę smutku, mimo to nadal się uśmiechała. Podrapałem się po karku, po czym wyrzuciłem język z ust. Dziewczyna poszerzyła uśmiech.
— Cóż, ciężko tu znaleźć żywą duszę. Ale, nie szkodzi. Wybierałem się właśnie na kabaret, nie masz może ochoty? — zaproponowałem.

                                                                         
                                                    Shirley?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz