Po całym zdarzeniu obudziłam się. Ale już nie byłam w swoim
ciele. Wszyscy biegali wokół mojego ciała, niektórzy nawet próbowali coś
zaradzić mimo, że było już za późno a ja już nie mogłam wrócić do swojego
ciała, by oznajmić tamtej wrednej kobiecie, że nie uda jej się tak łatwo mnie
pokonać. Jednak na jej twarzy widziałam triumfalny uśmieszek. Ostatecznie i tak
można powiedzieć, że to wygrałam, bo przez nią mniej osób mniej osób chciałoby
polecić tą restaurację znajomym, przez co ona upadnie. I pewnie ta dziewczyna
trafi do więzienia. Wiedziałam, że będzie mi brakować pisania z Karo a tym
bardziej czytania jak jej minął dzień. Chciałam tak bardzo ją odnaleźć i
przekazać jej tą wiadomość, więc poszłam w stronę wyjścia a tam napotkałam
jakiegoś chłopaka. Był dość wysoki i raczej nie był do mnie wrogo nastawiony.
Jedyne co to kazał mi pójść za sobą do “domu”. Nie nazwałabym tamtego miejsca
domem, ale jak kto woli. Nikt na całe szczęście nie przyszedł mi na spotkanie,
bo to był jedyny moment, gdy nie chciałam z kimś porozmawiać. Tym bardziej
jeśli padłoby pytanie w jaki sposób umarłam. Jakoś odechciało mi się jeść i pić
przez całą tą sytuację. Jedyne czego chciałam to posiedzieć w ciszy. I nawet
mogłam. Od razu zaprowadził mnie do mojego pokoju, gdzie mogłam posiedzieć w
ciszy, i dopiero jakiś czas później poszłam coś zjeść. Nie było tam już zbyt
dużo ludzi.
- Wolałabym sama coś ugotować.- pomyślałam sobie.
Jadłam powoli, nawet nie bardzo wiedząc co jem. Po skończonym posiłku poszłam
się przejść po moim nowym “domu”, który raczej wydawał się być domem
tymczasowym. Postanowiłam też się z kimś zapoznać, o ile ktokolwiek chciał się
zapoznać ze mną. Miałam dużą nadzieję, że uda mi się znaleźć jakiegokolwiek
rozmówcę, nawet jeśli gadałby mało to stwierdzałam, że byłabym zadowolona. I
trafił się taki jeden. Właśnie chyba na jego nieszczęście się trafił, bo był
sam. Nie mogłam od razu stwierdzić czy to przez to, że lubił samotność czy
przez fakt, że na kogoś czekał, ale i tak ochoczo do niego podeszłam. Chłopak
był wyższy ode mnie o jakieś 20 centymetrów, co niestety było widać od razu,
jednak postanowiłam się nie zniechęcać.
Chłopak spojrzał na mnie tylko i nic nie powiedział. To nadal nie znaczyło jaki
jest. Równie dobrze mógł po prostu nie lubić towarzystwa ludzi.
- Czekasz na kogoś?- spytałam od razu.
Wzruszył ramionami. Czyli zdecydowanie nie lubił towarzystwa ludzi, więc sobie
stanęłam obok i postanowiłam przez jakiś czas pomilczeć. Co jakiś czas
patrzyłam na niego a on na mnie. Tego się chyba nie spodziewał. Spojrzałam w
ziemię na chwilę.
- Po co tu stoisz?- zapytał.
Spojrzałam znów na niego. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Bo szukałam sobie kogoś ciekawego do rozmowy i wydałeś mi się odpowiedni.-
odpowiedziałam.- A tak poza tym zaciekawiłeś mnie.
Chłopak przewrócił oczami. Nawet nie spytałam o imię. W moim planie było
spokojne zaczekanie aż chłopak choć trochę się “oswoi” z moim towarzystwem i
zacznie mi normalnie odpowiadać, albo chociaż zacznie mówić coś więcej niż
tylko jedno pytanie. Nie miałam o to problemu, po prostu to wyglądało jakbym
gadała sama ze sobą stojąc przy okazji przy nim. To jakbym gadała do ściany. I
stałam tak przez jakiś czas nic kompletnie nie mówiąc. Co jakiś czas na niego
spoglądałam z delikatnym uśmiechem. Równie dobrze mógł odejść, ale mogło mu się
nie chcieć, lub też pasował mu fakt, że prawie nic do niego nie mówię. Więc tak
stałam i co jakiś czas bawiłam się swoimi włosami lub też skrawkiem swojej
koszulki, albo też opierałam się o najbliższą ścianę i w myślach liczyłam
mijające sekundy, a następnie minuty. Godzin na szczęście nie musiałam liczyć.
Czas mijał powoli. Zdecydowanie zbyt wolno.
Marshall? Masz ochotę popisać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz