piątek, 3 marca 2017

Nehemia - C.D Historii Vincenta

   Zaśmiałam się na słowa przywódcy. Sama do końca wiedziałam co było w tym takiego zabawnego, chociaż mój śmiech przypominał bardziej pusty dźwięk niż szczerzy, prawdziwy śmiech. Popatrzyłam na chłopaka z ledwo zauważalnym uśmiechem.
- Wskaż mi przyjemny temat do rozmowy. - Pozwoliłam, by przez krótką chwilę panowała zupełna cisza, w czasie której przyglądałam się uważnie fioletowowłosemu. - Jesteśmy martwi, Vincent. Martwienie się mamy w nazwie - posłałam mu zadziorny uśmiech, poprawiając się w fotelu. - Po prostu mów.   Widać, że coś Cię... Martwi. - Dodałam, uśmiechając się nieco szerzej. Ilość czarnego humoru z tego wieczoru zdołałaby utopić małą wioskę; pozornie było to dość przerażające, jednak wyglądało na to, że Vincentowi odpowiada ten rodzaj humoru. A i ja w nim gustowałam, więc tworzył on swego rodzaju nić porozumienia między nami. W pewnym momencie nawet zrobiło mi się przykro, że będę zmuszona opuścić to miejsce, jednak natychmiast zdusiłam w sobie to uczucie. One nigdy nie prowadziły do niczego dobrego.
- Dostałem ostatnio doniesienia służbach specjalnych, które kręciły się niedaleko. - Wzruszył ramionami, a jego twarz przybrała zmartwiony wyraz. Przechyliłam lekko głowę w bok, przyglądając się chłopakowi. Jako na przywódcy, grupy, która stawała się coraz większa, spoczywała na nim wielka odpowiedzialność chronienia wszystkich. Zapewne było to bardzo obciążające psychicznie, chociaż Vincent nie wyglądał na takiego, który miałby problemy z udźwignięciem tego.
- FBI - powiedziałam półgłosem. Pierwsza myśl, która przychodziła mi do głowy w związku z tą organizacją do projekt "HADES". Problem w tym, że albo za życia nie odkryłam co to takiego, albo tego nie pamiętam, dokładnie tak jak moich przyjaciół.
- To faktycznie nie jest dobry temat na dzisiaj. - Powiedziałam po długiej chwili milczenia, podnosząc się z fotela i podeszłam do okna. - Jest już późno, musisz się troche przespać. Jutro przy śniadaniu opowiesz mi o tym coś więcej, zgoda?
Fioletowe kosmyki zadrżały, gdy mężczyzna potaknął, kiwając głową. Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na parapecie, uchylając delikatnie okno.
- Dobranoc, Vincent.
- Dobranoc, Emi.
Przybrałam postać czarnego kota i wyskoczyłam na zewnątrz. Podmuch zimnego powietrza wdarł mi się między kosmyki futra; zadrżałam, jednak postanowiłam się przejść, rozmyślając nad jutrzejszym dniem.

   Rano, gdy słońce już wychodziło, a hotel The Hunter budził się do życia, ja siedziałam w drzwiach do jadalni, czekając na Vincenta. Byłam naprawdę ciekawa co przywódca ma do powiedzenia na temat FBI. Jednocześnie musiałam udawać głupią w temacie, że niby nie wiem o co chodzi, co się dzieje ani czego od nas chcą. Nie za bardzo było mi to na rękę, a nie chciałam też okłamywać chłopaka. Szczególnie, że on był ze mną szczery, gdy opowiadał o sobie.
Zwiesiłam łebek, a uszy opadły mi prawie na oczy. Początkowo siedziałam tam jako kot, jednak po trzech napastowaniach i dwóch pościgach prowadzonych przez miłośników zwierząt oraz serii krzywych spojrzeń pewnego mężczyzny, zrezygnowałam z tego pomysłu. Zreygnowana, poirytowana i nieco zmęczona po bezsennej nocy, udałam się do jadalni, gdzie zajęłam stolik, przygotowując talerz i sztućce dla Vincenta. Nie miałam pojęcia co on może jeść, więc kwestię przyniesienia jedzenia pozostawiłam jemu. Sobie natomiast zwinęłam z bufetu świeże jabłko, które z nudów wycierałam w materiał bluzki po raz dziewiąty.
W końcu w drzwiach jadalni pojawił się przywódca. Uśmiechnęłam się lekko i machnęłam do niego delikatnie palcami, wgryzając się w soczysty owoc.               

  Chłopak podszedł do stolika, witając się po drodze ze wszystkimi zgromadzonymi na sali. Naprawdę nie mogłam uwierzyć, że jego jedynym przyjacielem był Patrick, którego, niestety a może i stety, nie miałam jeszcze okazji poznać. Widać było, że wszyscy go lubią i szanują, w końcu taki powinien być przywódca, racja?
- Dzień dobry, Nehemii. - Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemnłam gest, wskazyjąc krzesło na przeciwko.
- Dzień dobry. Przynieś sobie coś do jedzenia i opowiadaj to co miałeś mówić wczoraj.


                       Vincent? Brak pomysłu, nie bij T_T

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz