czwartek, 9 marca 2017

Sara - C.D Historii Nehemii

  Ze spuszczoną głową przeszłam obok dziewczyny, idąc w stronę kuchni. Co niby miałabym jej „opowiedzieć”? Jakąś historię? Co robiłam poza hotelem? Ugh, to jest teraz nieważne. Przekroczyłam próg kuchni, rozglądając się wokół. Nikogo nie było. Podeszłam do blatu, gdzie znajdował się chlebak, uprzednio biorąc talerz z suszarki. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam dżem truskawkowy. Kanapka z dżemem powinna wystarczyć.
- Mi też zrób- usłyszałam za sobą głos Nehemii. Dobrze, że zapamiętałam wygląd i imiona wszystkich lokatorów hotelu… Skinęłam głową, mrucząc ciche „mhm” pod nosem. Wzięłam jeszcze jedną kromkę chleba, po czym zaczęłam je smarować marmoladą. Odwróciłam się, o mało co nie potykając o siedzącego za mną Rena. Zganiłam go wzrokiem, jednak on tylko wstał i pognał do swojej miski. No tak… Podeszłam do Nehemii i podałam jej talerz z kanapkami.
- Zaraz przyjdę - powiedziałam, wręczając jej nasze śniadanie. Dziewczyna wyszła, a ja podeszłam do misek moich towarzyszy, nasypując do nich karmy. Psy zabrały się do jedzenia, a ja skierowałam się w stronę recepcji z jadalnią. Jakby nie można było umieścić stołu w kuchni… Nie będę marudzić, w końcu mogłam się tutaj zatrzymać razem z Renem i Hachikiem. Nehemia już jadła swoją kromkę. Podeszłam do niej i usiadłam obok. Sama zaczęłam jeść.         Uwielbiam dżem… Dawno go nie jadłam. Odchyliłam się do tyłu, zderzając się plecami z oparciem krzesła.
- Gold - usłyszałam obok siebie. Odwróciłam się w stronę akity, która już stała przy mnie. - Lek i- powiedział, siadając. Ciągle wpatrywał się swoimi tęczówkami w moje, mrugając co jakiś czas. Cicho tylko westchnęłam. Gdyby Hachiko nie był psem, to zapewne zostałby moim starszym bratem… Sięgnęłam dłonią do kieszeni spodni, wyciągając z kieszeni pudełko w kształcie tych, w których są tic-taci. Otworzyłam je, nasypałam sobie jedną z tabletek na dłoń, po czym wzięłam do buzi.
- Zadowolony? - skierowałam się w jego stronę, delikatnie się uśmiechając. Ten tylko skinął głową. Nagle na moje kolana wskoczyła czarna kulka i próbowała polizać mnie po twarzy. Złapałam Rena za boki, unieruchamiając go.
- No daj się polizać… - zaczął marudzić, próbując się wyrwać.
- Śmierdzisz karmą. Może później - skomentowałam, w końcu go puszczając i naciskając lekko na jego nos. Szpic widocznie zrobił się smutny. Przecież uwielbia lizać ludzi po twarzy… Jak większość psów w sumie. Tylko Hachiko jest tak kulturalny, że prawie tego nie robi.
- Ale za to możemy pójść porzucać piłką - zaproponowałam, na co szpic wyraźnie się ucieszył. Co z tego, że niedawno byliśmy na dworze. Park jest przecież całkiem niedaleko… Wtedy przypomniałam sobie o Nehemii, która siedziała zaraz obok mnie. Skierowałam wzrok w prawą stronę i zauważyłam jej wzrok, który wykazywał wyraźną ciekawość. Natychmiastowo zakryłam twarz włosami, odwracając wzrok w drugą stronę.
- Gold bądź kulturalna - powiedział Hachiko, wstając i kierując się już w stronę schodów. Łatwo mu to mówić… Dobra, dam radę. Wzięłam głęboki wdech i zwróciłam się twarzą do dziewczyny.
- Pójdziesz z nami do parku? - wypaliłam na jednym wydechu. Poczułam, jak moja twarz staje się lekko różowa. Robisz postępy, Saro, oj robisz...

                                                      Nehemia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz