poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Ana - C.D Historii Patricka

Uniosłam pytająco jedną brew.
- Właściwie to skąd założenie, że bez szemrania pójdę za tobą do tego przybytku? Nie wiem o tobie nic, poza tym, że jesteś martwy i nosisz imię Rick - w sumie to nie do końca prawda, bo sam wygląd wiele mówi o jego osobie, ale facet nie musi zdawać sobie sprawy z tego, że wiem więcej, niż się wydaje. Niewiedza niemal zawsze okazuje się błogosławieństwem.
- A kto ci powiedział, że właśnie tak myślę? - odciął się mężczyzna.
Przez chwilę staliśmy tylko naprzeciw siebie, mierząc się wzrokiem. W okół było wręcz podjrzanie cicho.
Właściwie to od momentu, kiedy się tu pojawiłam, ulicą nie przejechał ani jeden samochód. Nawet jeśli była to mało uczęszczana droga, prawdopodobieństwo niespotkania na niej ani jednego pojazdu było zerowe. Szczególnie, że mówimy o Nowym Yorku...
Nagle gdzieś zza mnie dobiegło miauknięcie. Chwilę potem poczułam ocierającego mi się o nogi Spooka. Wyjątkowo dużo czasu zajęło mu znalezienie mnie po przeskoku. Kot syknął ostrzegawczo i usiadł z metr przede mną, mierząc Ricka nieufnym spojrzeniem.
Machał zirytowany ogonem, widocznie nie będąc zadowolonym z tego, że musiał mnie szukać, zamiast wykorzystać załamaną przeze mnie czasoprzestrzeń. Teraz znalazł osobę za to winną i był widocznie w bojowym nastroju.
Współczuję łydkom jego potencjalnej ofiary.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mnie znaleźć? - spytałam, przerywając przedłużającą się ciszę. - I jak tak właściwie mnie tu sprowadziłeś?

                           Patrick?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz