poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Sara - C.D Historii Damiana

        Szłam cichym, spokojnym krokiem za akitą, uważnie obserwując jego zachowanie. Chodzi inaczej niż zwykle… Chociaż może to też być tylko moja wyobraźnia. Minęłam grube drzewo, stojąc za Hachikiem i obserwując sytuacje kilka metrów przed nami. Ren, siedzący na ziemi, stojący na dwóch łapkach oraz mężczyzna stojący nad nim i trzymający w dłoni jego piłkę.
- Chcesz piłeczkę? Chcesz? Ale z ciebie słodziak – usłyszałam z jego strony. Stałam w miejscu, nie potrafiłam się ruszyć, by zabrać stamtąd szpica. Czarne włosy, czarne oczy, ten głos i ta postura…
- Domino… - szepnęłam, wwiercając wzrok w obcego człowieka oraz czując, jak cała się trzęsę. Podniosłam swoją dłoń w górę, sprawdzając, czy naprawdę tak jest. Nerwowo wzięłam powietrze w płuca, uświadamiając sobie, że na pewno nie jestem teraz spokojna.
- Sara? - obok mnie rozbrzmiał głos Damiana. Spojrzałam w jego stronę, spotykając się z rozmazanym widokiem chłopaka i jego szarych oczu. - Płaczesz..? - spytał. Ociężała podniosłam rękę, kładąc ją na mokrym policzku. Faktycznie ryczę…
- Gold, nie płacz. Spokojnie, jesteśmy tu. Ren! Zabieraj tę piłkę i chodź, a nie! - ignorowałam głos Hachika. Na pewno chcę mnie pocieszyć, jednak… Odwróciłam się do tyłu, robiąc niepewny krok w przód. Na chwilę straciłam równowagę, przez co się zachwiałam, jednak utrzymałam się na nogach i zrobiłam kolejny krok. Powoli tak szłam, płacząc i szukając jakiejś ławki, na którą mogłam usiąść. Wypatrzyłam ją, znajdowała się obok wierzby płaczącej. Miałam gdzieś nawoływania Hachika i, o dziwo, Rena.  
       Teraz chciałam tylko usiąść i w spokoju się wypłakać. Dotarłszy do ławki, spokojnie na niej usiadłam, chowając twarz w dłoniach oraz czując, że zaczynam mocniej płakać. Przed oczami miałam teraz tylko uśmiechnięty wyraz twarzy Dominika. Zaczęłam kiwać głową na boki, by tylko pozbyć się jego obrazu. Przestałam, gdy poczułam, jak ktoś kładzie coś na moje ramię. Ciągle się drżąc, oddaliłam jedną dłoń od oczu, spoglądając na Damiana. Wyglądał na zmartwionego, jednak pewnie mi się tylko wydaje. Chociaż to taki trochę wstyd, płakać pierwszego dnia znajomości. Ja to jestem udana. Jednak, gdy tak patrzyłam w jego szare oczy, obraz Dominika znikał, a ja bardziej mogłam się skupić, by się uspokoić, ale i tak czegoś mi brakuje. Rzuciłam niepewne spojrzenie na moje ramię, na którym znajdowała się jego dłoń, po czym się wyprostowałam, zabierając górne kończyny z twarzy.
- Damian, mam prośbę… - nieśmiało zaczęłam, zakładając włosy za ucho. Ten nic nie zrobił, jednak ja postanowiłam kontynuować. Wzięłam głęboki wdech, zaciskając mokre oczy. Po chwili je otworzyłam, wystawiając obie ręce przed siebie. - Mógłbyś mnie przytulić? - spytałam, delikatnie przechylając głowę. „Proszę” dodałam jeszcze w głowie.

                                      Damian?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz