poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Shirley - C.D Historii Limbo

- Ale przynajmniej sufit nie zawali mi się na głowę, tylko na stół- uznała dziewczyna, badawczo wpatrując się w blat.
Nie mogłam powstrzymać się od cichego śmiechu, spoglądając na rozklekotane drewno, które zapewne nie wytrzymałoby ciężaru spadającego nań średniej wielkości kamienia.
- Jednak jesteś optymistką, Limbo- zauważyłam z lekkim uśmiechem, który zniknął, pochłonięty przez mrok pomieszczenia.- Racja, jak tak podsumować, to całkiem dobry schron. No i można tu odpocząć od gwaru na górze- wskazałam palcem na sufit.- Czasem trzeba chyba posłuchać siebie, prawda?
Spojrzałam raz jeszcze po pomieszczeniu, a przynajmniej po miejscach, gdzie padała choć najcieńsza wiązka światła. Wszechobecny kurz tańczył w blaskach jego promieni, było tu też zdecydowanie chłodniej - całe szczęście, że narzuciłam wcześniej na siebie jakąś znoszoną bluzę. Ale równocześnie, było tu znacznie ciszej, można było więc przysiąść i na spokojnie pomyśleć. Znajdzie się też zaleta na to, że praktycznie nic nie widziałam - siedząc tak, niemal dostrzegałam falujące dookoła własne myśli. Jedyne obrazy, jakie miałam przed oczami, nie pochodziły z zewnątrz, gdzie błyszczało gorące słońce, ale wychodziły z pamięci mózgu. Nawet kiedy leżałam w środku nocy we własnym pokoju, nie dałabym rady osiągnąć takiego efektu - zawsze znalazło się coś jaśniejącego, czy to światło zapalone przez jakiegoś amatora spacerów na korytarzu, czy też chociażby z odległych gwiazd.
To było wspaniałe. Ale równocześnie wiedziałam, że sama zapewne czułabym się tu dość niekomfortowo, miałam zdecydowanie za dużą wyobraźnię, która to jak na zawołanie zaczęła mi dostarczać obrazy lepkich, zimnych rąk wychylających się z mroku, by schwycić mnie i porwać na wieki. W duchu podziękowałam Carol'owi. Kochany wielbiciel strasznych historii, którymi często raczył nas wieczorami. Nie wiem, czy ten chłopak je sam wymyślał, czy skądś brał, ale większość przyprawiała o gęsią skórkę na długi, długi czas. Nawet nieustraszona May czasem traciła kamienny wyraz twarzy po takim maratonie. Zawsze wtedy wszyscy spaliśmy w jednym pokoju, gnieżdżąc się jak rodzinka norek. Ciekawe, kiedy zorganizują sobie następny seans. I jakimi znowu opowiastkami uraczy resztę Carol. Zawsze przed nimi prosiłam go, by zbytnio nie przesadzał, ale teraz bez zawahania zgodziłabym się, by usłyszeć chociażby tę najstraszniejszą, w ciemnym, nieznanym miejscu. Braciszek ma przyjemny, śpiewny głos. Miło było go słuchać. Ciekawe, czy jeszcze kiedyś mi się to uda...?
Potrząsnęłam zdecydowanie głową. Rzeczywiście, w tych ciemnościach, kiedy człowiek jest sam na sam ze swoimi myślami, one lubią go zalewać, a przecież prowadzimy z Limbo rozmowę. Byłam naprawdę ciekawa jej osoby.
- Od dawna tu jesteś, zmieniając nieco temat?- zapytałam w końcu, odrywając się od wspomnień.

     Limbo? Wybacz, że opko takie nijakie, wena chyba postanowiła znowu się schować

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz