czwartek, 20 kwietnia 2017

Shirley - C.D Historii Ariela

     Cóż, miałam nadzieję, że Ariel nie zapomni o naszej umowie. Naprawdę byłam ciekawa, co kryją te wszystkie jego scenariusze, jeśli para się tym już tak długo, z całą pewnością były ciekawe, a ja mogłam zyskać szansę do rozwijania pasji. A okazji do śmiechu nigdy za wiele!
- Między innymi. A Ty... Czym się interesujesz, Shirley?
Przekrzywiłam lekko głowę, przez kilka sekund przetrawiając słowa chłopaka. Na dobrą sprawę, przez te dziewiętnaście wiosen życia, jakie dane mi było przejść, przerobiłam chyba trzy czwarte wszystkich możliwych pasji, ale niewiele się ostało na dłużej, jak chociażby fotografowanie czy kolekcjonowanie kamyków, które porzuciłam po kilku dniach. A teraz? Tak właściwie, nie wiedziałam, na ile będę mogła się poświęcić temu, co kocham, skoro umarłam. Jasne, "nie daj się ograniczeniom" i tak dalej, wzięłam to sobie głęboko do serca. Ale równocześnie, interesowałam się kilkoma sportami grupowymi czy też tymi wymagającymi przynajmniej dwóch osób, na przykład takie sztuki walki czy też rzeczami takimi jak teatr. Albo jak będzie wyglądała sprawa z kupowaniem książek? Wszystko, co miałam, zostało przecież w domu, pewnie mój pokój nie został jeszcze nawet posprzątany, jak to było po śmierci mamy, kiedy zabraliśmy się za to miesiąc po pogrzebie. Z drugiej strony, z kilku ani mi się śniło rezygnować. Ariel stanowił najlepszy dowód na to, że da się, można, a nawet trzeba. Hm, jeszcze trochę, a zacznę go tytułować "senpai".
- A wieloma rzeczami- zaśmiałam się, przeskakując przez kałużę.- Lubię pisać, na tym chyba się głównie skupiałam, ale raczej wolałam jakieś poważniejsze klimaty. Wiesz, kocham oglądać komedie, ale tworzenie zabawnych opowiastek nigdy nie szło mi za dobrze, więc skupiłam się na poezji i prozie, a to w klimatach fantasy, a to realia średniowiecza, uwielbiam to, chciałam nawet studiować jakoś coś w kierunku humanistyki. Poza tym, to pewnie teatr, dużo kiedyś występowałam- dźgnęłam chłopaka palcem wskazującym w ramię- dlatego tym bardziej nie odpuszczę ci tego nagrania, wyjdzie hit stulecia! Miałam też swego czasu bzika na punkcie mitologii, no i kultury japońskiej, wiesz- dumnie wypięłam pierś- mama pochodziła z Japonii, więc ja, jako dumna potomkini samurajów, zgłębiam ich tradycje! Kiedyś nawet uczyłam się trochę o sztuce fechtunku! Kocham zwierzęta, myślałam więc i o weterynarii, ale okazało się, że mam lewy mózg do biologii. A poza tym, to same pierdółki. Wiesz, jakieś prace manualne, mulina i takie rzeczy. I gotowanie rosołku, rzecz jasna- zamknęłam oczy i splotłam ręce na czole, by po chwili podnieść jedną powiekę, bacznie obserwując Ariela.- Oczekiwałam, że zaśniesz. Studiowałeś, że takiś wytrzymały?
Zaśmiał się i ominął zręcznym ruchem latarnię, która jak grzyb po deszczu wyrosła zza zakrętu.
- Tak, studiowałem- potwierdził po krótkiej chwili, kiedy zagrożenie minęło.- A skąd w ogóle taki pomysł?
- Nieważne- machnęłam beztrosko ręką.- A poza pisaniem komedii, interesujesz się czymś jeszcze?
- Będzie botanika pewnie.
- To ładnie, mi to nigdy nie wchodziło to głowy, za trudne toto dla tego móżdżka- puknęłam się zgiętym palcem w czoło.- Ale możesz mi kiedyś coś więcej opowiedzieć, a nuż się nieco rozjaśni. Czasu mamy teraz dość!
- Ciężko się nie zgodzić...
- Pomyśl tylko!- szeroko rozpostarłam ramiona- tyle dni, jakby cała wieczność, nie musimy martwić się jakimiś wyścigami szczurów czy innymi farsami żyjących i pracujących! Wolni i radośni, to materiał na balladę stulecia! Coś na komedię również się znajdzie!
- A jakże!- żwawo przytaknął Ariel.- Komedię ukazującą, jak zabawne i smutne jest życie ludzi goniących za pieniądzem!
- Ah, już widzę, jak za wiele, wiele lat Wędrowcy będą wspominać genialnego Ariela komediopisarza! Sławę można zyskać w każdej formie, a największy rozgłos ma się zazwyczaj po śmierci!- wzięłam głęboki wdech, nieco się uspokajając.- Dobra, a tak przy okazji. Wspominałeś coś chyba, że interesujesz się botaniką. Jakimiś konkretnymi działami czy ogółem bardziej?

                                          Ariel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz